niedziela, 5 grudnia 2010

Śnieżne fotki...

Wyciągnęłam mojego złomka i zakładając do niego dłuższy obiektyw postanowiłam coś pofocić. Słońce jak się patrzy, śnieg i szron  nadał miękkości krajobrazom. I choć aparat ledwie dyszy i prawdę mówiąc jest już na wykończeniu to coś tam udało mi się sklecić. No może nie jest to już taka jakość jak rok temu, gdy jeszcze jego stan był w miarę... Ale z braku laku jak to się mówi...

Dodatkowo poćwiczyłam z końmi trochę. Biały miał dzisiaj straszna ochotę coś zmalować. No to zmalowaliśmy wstęp do "klapy". Okazuje się, że nie będzie mu to sprawiać większej trudności. Ma bardziej elastyczne ścięgna nóg niż pozostałe arabsony. Więcej pracy będzie wymagać rozluźnienie i gimnastyka mięśni grzbietu. Ma tak potężne dwa schaby, że niejeden zimnokrwisty by się nie powstydził. A to arabek więc i drobniejszy i niższy. Większa i bardziej rozbudowana ilość mięśni wymaga dłuższej rozgrzewki i większej ilości rozciągających ćwiczeń. Gdybym od razu kazała mu robić tak głębokie skłony bez przygotowania to ryzykowałabym kontuzję konia. Można to porównać do szpagatu. Podobnie jak wszelkie ukłony, wspięcia, chody boczne w wyższym tempie. Mamy więc nad czym pracować :-)

Rudy nie opuszczał mnie dzisiaj ani na krok. Po dwudziestominutowym szaleństwie, podskokach i lizania śniegu, przykleił się do mnie i ani myślał gdzieś odchodzić. Wylizał mi kurtkę gdy siedziałam na ogrodzeniu wybiegu, rozwiązywał sznurowadła w budach, trącał nosem i tym podobne. Miał dzisiaj wolne od ćwiczeń za to postanowiłam pobyć z nim trochę na wybiegu. Dobrze jak podopieczny trochę więcej czasu spędza z człowiekiem niż tylko podczas treningów.

Siwy miał dzisiaj fazę na zaczepianie i świrowanie w śniegu. Z przyjemnością obserwowałam jak konisko wykorzystuje elementy z DV do zabawy na wybiegu. Ponieważ odkrył, że zatrzymania z galopu są łatwiejsze i fajniejsze jak podstawi się mocno zad pod siebie to co jakiś czas ten element wykonywał w dokładał do tego tracado. Ktoś powie, że konie tak robią. Że to naturalne. A figa tam... Nie tak... Ale tylko jak to się zobaczy na żywo to wie się o co chodzi. Zwłaszcza, że siwy bawił się tym elementem również w stępie. Zresztą zawsze jak nauczy się czegoś nowego to robi to później w czasie wolnym na wybiegu. W zeszłym roku obserwowałam go jak robił wspięcia i markowanie ataku do niewidzialnej postaci na środku wybiegu, po czym puszczał się dzikim galopem, oddawał serię bryknięć w powietrze by zatrzymać się, złapać jakiś patyczek w zęby i uciekać z nim jakby go ktoś faktycznie gonił.  Jutro mam niecny plan pojeździć na nim na nowo upatrzonym miejscu. Śnieżek tam równo leży. Pod spodem w  miarę gładko. Zobaczymy jak będzie nam się pracować :-)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz