sobota, 5 lutego 2011

Nowe życie

Gdzieś około godziny 21.00 zaglądnęłam do "Dywizjonu". Mowa tu o siwej arabce należącej do "D". Chłopcy tak ją nazywają pomimo, że ma swoje imię całkiem ładne. A powodem tego jest numer 303, który jest paleniem za stadniny, w której się urodziła. Każdego wieczoru karmiąc naszych podopiecznych, robię także przegląd jego koni. Jakiś taki mam odruch bezwarunkowy... Są konie to trzeba o nie dbać. nie ważne czyje i jakie. Zauważyłam, że jest nieco niespokojna. Sprawdziłam więc jej stan ogólny i wymiona. No tak... Będzie dzisiaj źrebaczek, pomyślałam.... :-) Już około północy usłyszeliśmy ciche rżenie koni i stukot kopyt. Ubrałam się i zeszłam do stajni. Klacz leżała i była własnie w trakcie porodu. Poszłam po "lubego" przygotowałam światło w postaci halogenu skierowanego na przeciwległą do boksu ścianę (dzisiaj z powodu porywistych wiatrów pozbawieni zostaliśmy jednej fazy. Skutkiem tego jest brak górnych świateł w stajni), i przygotowaliśmy się do pomocy w razie gdyby..... Obudziłam też "młodego" coby się nie wyspał za dobrze i do obowiązku poczuł ;-). Źrebak okazał się klaczką, na razie gniadą lecz według dalszych perspektyw, całkiem możliwe, że będzie siwa. Troszkę nierozgarnięta, więc pomogliśmy przy pierwszym karmieniu. Całe wydarzenie uwiecznione zostało w postaci kilku fotek wykonanych telefonami komórkowymi i nagraniem filmu również za pomocą powyższego urządzenia. Jakby ktoś nie wiedział telefony służą do dzwonienia ;-)