poniedziałek, 7 marca 2011

cdn...

W sobotę przyjechały do nas znajome z wizytą. Cel tejże był, można powiedzieć, owocny. Mianowicie cały ten dzień poświęcony był poszukiwaniom konia dla jednej z miłych pań. Zwiedzone więc zostały różnorakie miejsca i stajnie. Zamysłem kupującej było znalezienie siwego wałaszka arabskiego, jak się okazuje, najprawdopodobniej jednak wybór padł na gniadą klaczkę. Oczywiście tej samej rasy :-) Teraz czekamy na ostateczne decyzje i finalizacje tej transakcji. Będzie impreza! ;-)

Kucyk dzisiaj przeszedł samego siebie. Oczywiście w pozytywnym znaczeniu tego wyrażenia. Chyba chłopak przekonuje się do współpracy z człowiekiem powoli. Ustępowania lepsze, cofanie już bez większych oporów, poprawa chodów i elastyczności. Gimnastyka jak widać się przydaje.

Ostatnie dni mamy trochę zwariowane i bardzo zajęte. Nasze nowe miejsce dopomina się o uwagę :-) W związku z tym od rana do wieczora mamy co robić i czasu na sen czy też takie używki jak komputer pozostaje niewiele. No... ale cel też mamy ambitny. A to wymaga poświęceń ;-) Oczywiście wszystkiego dowiecie się w swoim czasie i ciąg dalszy opowieści nastąpi ;-)

Jedna z klaczy arabskich z oferty sprzedaży, które oglądałyśmy ostatniej soboty.

wtorek, 22 lutego 2011

Jak te araby pracy są stęsknione to się nie mieści w głowie! Każdy z uwagą wpatruje się we we mnie i czeka na najmniejszy sygnał. Ostatnie warunki pogodowe sprawiły, że pracują mniej. Nudzi się więc im prze okrutnie. Myślałam, że efektem będzie "wtórne zdziczenie" i brak chęci do współpracy. A tu... Niespodzianka. Najmniejszych oznak buntów nie ma, a wręcz przeciwnie. Jest chęć, zapał i posłuszne wykonywanie poleceń.

Korzystając ze słońca zrobiliśmy dzisiaj małą sesję foto prezenterek na koniach. Do zdjęć wyszły dwa araby i jeden małopolak, z czego ten ostatni był najbardziej arabski na zdjęciach. "Biały" i "Rudy" były znudzone i ospałe. Nie chciało im się pozować w stylu "szalony arab" :-) Słoneczko działało na nie wyjątkowo wyciszającą. Nie dziwię się. Sama pogrzałabym kości w jego promieniach gdyby mimo wszystko nie towarzyszył mu spory mróz...

Jutro kolejna porcja treningów z kucem, aqh i sp. Końmi, które ponad miesiąc temu doszły do grupy trenowanych przeze mnie. Analizowałam wczoraj ich postępy i rozwój. Muszę przyznać, że aqh ma widoczny postęp gołym okiem i to najbardziej z całej trójki. Aktualnie ożywił się, zgubiła się gdzieś jego flegmatyczność, zmieniła sylwetka, nabrał trochę mięśni... Na drugim miejscu jest sp. Jemu najtrudniej sprostać nowym wyzwaniom. Jest najstarszy ze wszystkich koni, które prowadzę. Ma też w głowie swoje przyzwyczajenia. Nadrabia za to mądrością :-) . Koniec stawki zamyka kuc. Postęp jest widoczny, jednak wiem, że stać go na wiele więcej. Niestety chęć współpracy jest najniższa ;-) Jak to kuc. Kombinuje i czasami sprawdza czy w danym momencie nie da się trochę poobijać. Więc tak... Co na dzisiaj osiągnęliśmy:

AQH - z konia, który po prostu zaakceptował siodło i względnie jeźdźca, chodził stępem, kłusem i galopem (pędząc do przodu), zadzierał głowę czasami nią potrząsając, mającego słabe mięśnie, będącego typem do pchania by osiągnąć jako takie zaangażowanie zadu, mamy aktualnie reagującego dobrze na łydki i względnie dobrze na dosiad wierzchowca. Poprawiła się też akceptacja wędzidła z małymi oporami przy wykonywaniu nieznanych elementów. Załapał już ustępowanie zadu od łydki w stój, stępie i kłusie, zaczyna łapać o co chodzi z przestawianiem łopatek w tych chodach, ustępuje zadem w cofaniu. Lepiej zgina nogi w stawach skokowych. Potrafi ładnie wykręcić połowę spinu. Ma lepsze zatrzymania (nadal pracujemy nad zatrzymaniami w galopie) i zdarza mu się wykonać naprawdę fajny rollback. Praca w stępie też się poprawiła no i oczywiście koń załapał co to jogg.

SP - Sztywny, sztywny i jeszcze raz sztywny. Akceptacja wędzidła mała. Aktualnie mamy poprawę w akceptacji wędzidła, poprawę ruchu, mięśni, co raz lepsze ustępowania od łydki i cofanie. Ponieważ konik jest uczony do Doma Vaquera mamy jeszcze kupę rzeczy do poprawienia. Stęp, ruszanie, przejścia, poprawienie zagalopowania z cofania i cała masa innych... Jego jeździec robi postępy bardzo duże. Pewnie sam nie wie jak duże :-) Myślę, że z tej pary będzie kiedyś bardzo przyjemny obrazek  i szczerze im kibicuję. Tymczasem mamy wiele godzin do spędzenia podczas naszych treningów.

Kuc - Był bardzo sztywny, ospały i baaaaardzo źle umięśniony. Aktualnie widać znaczną poprawę i oczywiście koń ożywił się bardzo. Pomimo kombinatorstwa z treningu na trening jest zawsze lepiej. Jest dużo wrażliwszy na pomoce, chętniej utrzymuje odpowiednią postawę ciała i zmieniła na korzyść się jego sylwetka. Nauczył się też cofać parę kroków i troszkę ustępowań, które są jednak do poprawienia. Jest też dużo bardziej giętki i bardziej elastyczny. 

No... To takie małe podsumowanie. Zobaczymy jak będzie po kolejnym miesiącu :-)

sobota, 5 lutego 2011

Nowe życie

Gdzieś około godziny 21.00 zaglądnęłam do "Dywizjonu". Mowa tu o siwej arabce należącej do "D". Chłopcy tak ją nazywają pomimo, że ma swoje imię całkiem ładne. A powodem tego jest numer 303, który jest paleniem za stadniny, w której się urodziła. Każdego wieczoru karmiąc naszych podopiecznych, robię także przegląd jego koni. Jakiś taki mam odruch bezwarunkowy... Są konie to trzeba o nie dbać. nie ważne czyje i jakie. Zauważyłam, że jest nieco niespokojna. Sprawdziłam więc jej stan ogólny i wymiona. No tak... Będzie dzisiaj źrebaczek, pomyślałam.... :-) Już około północy usłyszeliśmy ciche rżenie koni i stukot kopyt. Ubrałam się i zeszłam do stajni. Klacz leżała i była własnie w trakcie porodu. Poszłam po "lubego" przygotowałam światło w postaci halogenu skierowanego na przeciwległą do boksu ścianę (dzisiaj z powodu porywistych wiatrów pozbawieni zostaliśmy jednej fazy. Skutkiem tego jest brak górnych świateł w stajni), i przygotowaliśmy się do pomocy w razie gdyby..... Obudziłam też "młodego" coby się nie wyspał za dobrze i do obowiązku poczuł ;-). Źrebak okazał się klaczką, na razie gniadą lecz według dalszych perspektyw, całkiem możliwe, że będzie siwa. Troszkę nierozgarnięta, więc pomogliśmy przy pierwszym karmieniu. Całe wydarzenie uwiecznione zostało w postaci kilku fotek wykonanych telefonami komórkowymi i nagraniem filmu również za pomocą powyższego urządzenia. Jakby ktoś nie wiedział telefony służą do dzwonienia ;-)

piątek, 28 stycznia 2011

Pomysł całkiem niezły...

Ponieważ i tak przeprowadzamy się na "nowe", zabieramy konie i cały pozostały dobytek, zrodził się w naszych głowach plan muszę powiedzieć całkiem niezły :-) Ponieważ, jak to mówią, aby "nie zapeszać", o zamierzeniach naszych dowiecie się w stosownym czasie. Tak mniej więcej za jakieś pół roku ;-) . Będzie już ciepło, przyjemnie... Doskonały czas na niespodzianki... Ech... Ile teraz pracy przed nami!

Nowe konie, które mam w treningu, robią postępy jak mało które. Z tego powodu jestem zadowolona bardziej niż zwykle. Kucyk wreszcie się rozluźnił, sylwetka jego powoli też się zmienia podobnie jak u małego quartera. Z tygodnia na tydzień jest tych koni jakby powiedzieć "więcej". Wpływ treningu i zmienionej diety zaczyna być już trochę zauważalny, choć do okrągłych "bułeczek" to im naprawdę daleko. Przyrostu masy nie ma na razie widocznego u sp. No ale on większy, starszy znacznie i tym podobne. Zobaczymy za jakiś czas. Jak nic się nie zmieni będziemy kombinować. Tymczasem dojeżdżam do nich trzy razy w tygodniu. W pozostałe dni zajmują się nimi ich właściciele.

Nasze zawadiaki broją jak dzieciaki. Może to już wiosna się zapowiada po cichu, a konie już to czują. Sierść wymieniają już wszystkie nasze urwisy. Na wybiegach błysk w oku, w pracy z ziemi też i jakaś taka wesołość... Podłoże mam u siebie nadal tragiczne, więc zanim się nie zmieni lub ostatecznie się nie wyprowadzimy to skazana jestem na pracę z nimi wolniejszą niż zwykle. Oby do wiosny jak to mówią :-)

wtorek, 18 stycznia 2011

Nowe...

Mało piszę ostatnio bo i czasu mniej... Tak to jest, że jakoś doba nie chce podwoić ilości swoich godzin, a dni "przelatują" jakoś tak szybko... Czasu tym bardziej mniej, bo do moich obowiązków doszło trenowanie kilka razy w tygodniu dodatkowych trzech koni. Nie stoją one w naszej stajni więc na treningi muszę dojeżdżać około 60 km. Same zwierzaki pocieszne i pojętne. Właściciele też sympatyczni toteż pracuje mi się z nimi dobrze. Pod moje skrzydła trafił więc młody wałaszek aqh (zdolny, pojętny choć uparty czasami), wałach wielkopolski (w dobrze dorosłym wieku już koń i z wieloma przyzwyczajeniami ale za to zdolny) oraz młody kuc (z tym będzie więcej pracy bo nieco mało energiczny, niewygimnastykowany i ma parę przyzwyczajeń pomimo młodego wieku, które wpoił sobie po rekreacyjnych jazdach).  Dwa pierwsze konie przygotowywane są do dyscyplin western, kuc klasycznie. Ze wszystkimi końmi rozpoczęłam pracę od gimnastyki i nauki reakcji lub ich poprawienia na podstawowe sygnały. Prawdę mówiąc przez pierwsze tygodnie będziemy się na tym skupiać. Konie nie mają jeszcze wytrenowanych mięśni więc na bardzo trudne i wymagające odpowiedniej kondycji oraz przygotowania elementy musimy poczekać. Aktualnie jesteśmy już po kilku treningach i wszystkie konie wyraźnie progresują. Każdy z nich nauczył się już nowych ćwiczeń i z treningu na trening wykonuje je coraz lepiej i pewniej. To bardzo budujące muszę powiedzieć :-) Przyjemnie jest widzieć efekty pracy i starania konia do wykonywania poleceń jeźdźca, Oby tak dalej,a kto wie... Może niedługo zobaczycie je na zawodach pod swoimi właścicielami?

Dzisiaj bez zdjęć bo jakoś cierpię na brak odpowiedniej pogody aby zrobić nowe. Zresztą tło zrobiło się takie brzydkie, szare w plenerze więc chwilowo wena mnie opuściła....

poniedziałek, 10 stycznia 2011

Nowe w Nowym Roku :-)

No i mamy 2011 rok :-) Jak przystało na Nowy Rok mamy też i nowości... Rudemu "przełożyłam" sygnał do "klapy" na nowy. To kolejny krok aby element ten był w przyszłości wykonywany na subtelne pomoce. Siwy w końcu zdobył się na większe zaufanie do "leżenia" i wykonuje w końcu tak zwane "kładzenie" jak należy. Przedtem kładł się bez problemu. Podnosił się jednak w parę chwil po położeniu się tak, jakby nie czuł się zbyt pewnie i bezpiecznie w tej pozycji. Teraz jego brak pewności odszedł w siną dal :-) . Ponieważ zawsze przykładałam wielką wagę do tego aby wszystkie elementy tresury konie wykonywały lekko i z przyjemnością, nigdy nie używałam rozwiązań siłowych czy dziwnych tricków. Wcześniej czy później konie zawsze rozumiały o co mi chodzi i spokojnie wykonywały ćwiczenia, o które je prosiłam. To bardzo inteligentne zwierzęta (zwłaszcza araby). Nie musiałam się więc nigdy uciekać do znanych (choćby z różnych publikacji np. internetowych) sposobów na naukę elementów tresury. Na tym polu więc czuję ogromną satysfakcję w pracy z moimi podopiecznymi. Nie ma bowiem nic bardziej łapiącego za serce, niż świadomość, że koń ufa, chce z tobą współpracować i wyzbywa się swoich lęków.

Kolejną niespodzianką są nowe konie w treningu. Wczoraj było pierwsze spotkanie. Umówiłam się z właścicielem na kilka treningów tygodniowo. Konie szkolone będą w stylu western. Czas pokaże do jakiej konkurencji będą wykazywać predyspozycje. Choć już po głowie chodzi mi jedna z bogatej gamy tego stylu to nie będę wyprzedać możliwości i stopnia wyszkolenia konia ;-) Dowiecie się w swoim czasie...

Ledwo rozpoczął się styczeń, a już w kalendarzu zanotowałam parę ważnych dat. Szykuje się kilka startów w zawodach, wyjazd na otrzymane zaproszenie do Danii (będę tam w roli fotografa :-) ) oraz wyjazd do Hiszpanii, które jest odpowiedzią na zaproszenie do wzięcia udziału w małym pokaziku. Oczywiście mam tam zamiar też troszkę potrenować pod okiem któregoś z instruktorów iberyjskiego stylu jazdy. Dodatkowo muszę przygotować się na lipiec z jakimś miłym dla oka programem pokazu. Jeden z organizatorów zawodów w skokach poprosił mnie o jakiś sympatyczny przerywnik dla publiczności. No i mam teraz "zagwozdkę" bo pomysłów jest cała masa i zdecydować się nie mogę. A do lipca tylko połowa roku ;-)


środa, 29 grudnia 2010

Czas leci...

Leci, i to szybciej niż się może wydawać. Ostatni mój wpis umieściłam trzy tygodnie temu :-(
No... Ale też do pisania weny nie miałam i czasu mało...

Konie robią małe postępy. Małe bo podłoże jest więcej niż tragiczne. Dzisiaj obserwuję wirujące płatki śniegu skrywając nadzieję, że napada go na tyle dużo, że zrobi się miękko i przyjemnie dla końskich kopyt.

Święta upłynęły spokojnie i w miłej atmosferze. Choinkę ubierałam z pięć godzin przynajmniej. Efekt jest zadowalający :-) W retro stylu, ubrana w bombki formówki i latarenki, łańcuchy zrobione własnoręcznie z perełek i szklanych koralików.... błyszczy aż przyjemnie patrzeć.

Już niedługo Nowy Rok!  Życzę więc Wam wszystkiego co najlepsze, radosne i szczęśliwe. Oczywiście zdrowia i pomyślności materialnej. Dla koniarzy wielkiej pociechy z ich podopiecznych i sukcesów na polu sportowym i hodowlanym.

DO SIEGO ROKU!