poniedziałek, 6 grudnia 2010

Mikołaj nie przyszedł...

No i w końcu sobie chyba nachlapałam. Mikołaja ani widu ani słychu. Chyba bardzo nabroiłam w tym roku bo nawet rózgi nie dostałam. ;-)

Konie dzisiaj rozleniwione i senne. Ja zresztą też. Chyba gwałtowne ocieplenie przyniosło jakąś zmianę w ciśnieniu. Na szczęście śnieg u nas nie stopniał, a tego obawiałam się najbardziej. Na sobotę możliwe, że będę miała najazd gości. Muszę przygotować aparat i konie. Szykuje się sesja foto ;-)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz