poniedziałek, 20 września 2010

Bonitacja...

W czwartek wielki i ważny dzień dla Gniadego. Pakujemy manatki, ładujemy konia i jedziemy na bonitację ogierów. Już siedzę jak na szpilkach i obgryzam paznokcie. arab, w starszym typie, mocno zbudowany, idealny charakter, łagodny... No i jak powiedziała sama Pani P.  "prawidłowy". Miejmy nadzieję, że uznają go w rasie małopolskiej. Jak nie to zostaną mu tylko arabskie piękności ;-) Cóż... Elita w końcu czyż nie ;-) W USA cenią sobie jego linię. Jego tatuś wyemigrował w 2002 za wielką wodę. Niestety po czterech latach padł. Potomstwo jakie po sobie pozostawił ma spore grono wielbicieli, zwłaszcza wśród miłośników arabów użytkowych z czego znakomita większość to araby w typie reiningowym.  Na przyszły sezon wykupujemy licencję bo Gniady już ma dwie panny w kolejce. A zapowiada się, że może być więcej.

Ostatnio trochę jesteśmy "w locie".... Bieganie, załatwianie, szykujemy się do przeprowadzki, a i jeszcze wyjazd na miesięczny trening mamy zapowiedziany. Prawdę mówiąc nie mogę się już doczekać jak zbierzemy ten swój cały majdan i pójdziemy na nowe. Zmęczona już jestem ciągłą budową i chaosem jaki u nas ostatnio panuje. Co prawda na "nowym" też na początku będzie zamieszanie, ale taaaaam.... Warto pocierpieć dla późniejszego spokoju. Zresztą są naszej przeprowadzki też inne plusy. Choćby takie, że na konsultacje nie będę musiała dojeżdżać tak daleko i częściej będę mogła doglądać trenowane przeze mnie konie w stolicy. Tak więc codziennie po troszkę ubywa rzeczy z obecnego miejsca, a przybywa sterty w nowym. Strach pomyśleć ile człowiek przez te wszystkie lata bambetli nagromadził. Co to będzie jak przyjdzie moment żeby tą kupę uporządkować? Strach się bać ;-)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz